środa, 26 czerwca 2013

Nie mogłam się powstrzymać i zamiast się uczyć złapałam za aparat robiąc milion podobnych zdjęć, ale nic nie poradzę, on jest cudowny. Tyle chyba wystarczy za mój komentarz, resztę po prostu dopowiem zdjęciami.














poniedziałek, 24 czerwca 2013

Ledwo co po wizycie kuriera i dobraniu się do zawartości paczki informuję, iż:


I jeszcze nie bardzo wiem, co ja mam o nim myśleć. Mój jedyny punkt odniesienia w tej kwestii zmusza mnie do skontrastowania go z nim i odnotowania, że:
-jest piękny, wręcz posągowo wyidealizowany i jego wygłaskana mordeczka nie budzi wątpliwości typu "on jest tak brzydki, tak cudowny czy to ja jestem tak dziwna i on mi się w chory sposób podoba?",
-jest ogromny.. to znaczy zbity kurdupel, niższy i szerszy, nogę to ma ze trzy razy taką, przerażające trochę do jakiego stopnia skrajne wychudzenie i zaburzenie proporcji mam za normę,
-jest naprawdę biały.. taki biały-biały, jak marmur z Carrary, a nie takie już zżółknięte i potraktowane samoopalaczem "francuskie coś co marmur udaje, o uroczym odcieniu zasikanych kalesonów" (cytat mojego wykładowcy, nie mający na celu wartościowania, tak mi się tylko nasunęło),
-muszę do cholery Cyrylowi w końcu ogarnąć rzęsy,
-nie wiem w ogóle jakim cudem oni obaj przyszli dokładnie tego samego dnia, rok po roku, ale to kolejna refleksja poboczna,
-wracając do pana ze zdjęcia, to jego przerażająco umięśnione ciało wyposażone jest w cudne, szponowate łapki:

 

-ciągle mam wrażenie, że coś jest nie tak z tym, że on jest taki normalny i ładny, 
-wcale nie marudzę, tylko mam mindfucka jak ich obu ze sobą zestawiam, co postaram się zaprezentować w najbliższym czasie,
-gratisowy łebek prezentuje się tak:

 

-...i nadal nie mam seledynowego pojęcia co z nim dalej będzie, jesteśmy na etapie gapienia się na siebie i prób dojścia do jakichkolwiek wniosków.

Uf, chyba na tą chwilę to tyle, czas się z nimi pooswajać dalej.



wtorek, 18 czerwca 2013

Noc przed egzaminem to idealna pora na to, żeby wziąć lalkę i zacząć malować. To nic, że ryło ma już pomalowane, zostaje przecież cała reszta. Także uwaga, będzie golizna. Całkiem się opłaciło wynajdywanie sobie takich zajęć, bo i tak dostałam 4, z czego jestem tak niezmiernie dumna, że aż się podzielę radością ;) Nie wiem tylko jak będzie z kolejnymi ocenami, skoro dostałam właśnie dziś informację, że paczka z moim drugim panem żywicznym i łbem pana trzeciego właśnie została wysłana... Sama nie wiem, czy wolę żeby dotarł już teraz, zaraz, dzisiaj, czy może lepiej jak już wszystko zdam żeby mnie za bardzo nie rozpraszał, wiem tylko, że nie umiem opisać swojej radochy w tym momencie i może lepiej przejdę już do zdjęć (zwłaszcza że jest tak gorąco że mózg się topi i ledwo składam zdania). Jakość zdjęć jak przystało na warunki nocne, wybaczcie.


 
 

czwartek, 13 czerwca 2013


-Czeeeeść! To znowu ja, niestety. Bycie człowiekiem jest zbyt przykre, żeby mieć ciągle czas na takie pierdoły jak blog. Na szczęście macie mnie, gotową i chętną do przekazania wam świeżych ploteczek! Wiem, wiem, prosiliście o więcej naszego nowego przybysza, ale Just mówi, że nie ma czasu na zrobienie mu sesji bo ma sesję... Czy coś tam równie absurdalnego... W każdym razie, wzięłyśmy sprawy w swoje ręce! Znowu... I wcale nie było to łatwe, przybysz nie jest ani trochę towarzyski. Siedzi sobie w tym swoim kąciku i nie odzywa do nas. Nie rozumiem czemu, przecież nic mu ostatnio nie zepsułyśmy, gbur jeden. Swoją drogą, czy to nie oburzające, że on ledwo przyjechał i dostał meble?! No w bani się nie mieści, lalka z 10-letnim stażem to się nie może doczekać nawet nowych ciuchów, a ten ot tak sobie dostaje całe wyposażenie! I za co ja się pytam, za co?! Odszkodowanie dla niepełnosprawnych ze względu na przerost czaszki?! Nie widzę innego powodu... Mało tego, nie tylko meble! Miał dostać nowe buty, ale okazało się, że są za małe, ihihih! Chociaż to mu się nie udało! Znaczy, no, powiedzmy... Okazało się, że na Arielkę pasują idealnie, więc je dostała, co gorsza chyba się zaprzyjaźnili. Na poniżej umieszczonej dokumentacji zdjęciowej widać lepiej zaprzyjaźnianie się niż obuwie, ale bądź tu dobrym szpiegiem mając aparat cięższy od ciebie... No ale niech mi ktoś powie, co ona ma, czego my nie mamy, że on woli ją od nas?! Do tego Aurora wcale nie wygląda na zazdrosną o swoją ukochaną! Ja mam nadzieję, że po tej całej "sesji" wszystko się wyjaśni i unormuje i znowu będziemy obiektami zainteresowania lepszymi od książek i notatek, bo tak się nie da żyć! A, no i z mniej istotnych informacji o tym naszym nowym, to ma na imię Rafael.



czwartek, 6 czerwca 2013

Słowem wstępu: to miał być porządny wpis prawie że katalogowo prezentujący zawartość paczki. Ale coś mi nie wyszło.


-Pssst.. ej, Barbie.. Barbie, pozwól no tu na chwilunię...


-No co tam znowu?
-Patrz taaaaaaaam!



-Nolee, skąd ty to przytargałaś..?
-To nie ja! Tym razem co złego to serio nie ja! Chodź, obczaimy! 


 
-Jak ty się tam chcesz dostać, zwariowałaś, to wysoko jest! 
-Nie marudź boidupo tylko mi pomóż...


-I widzisz, jakoś idzie! Jedna nóżka, druga nóżka... i zaraz wymyślę co z rączkami...



-Dawaj, dawaj, ruszaj swój plastikowy zad i skacz, złapię cię!


-We mnie miałaś celować a nie w ten syf! Mówiłam ci nie noś szpilek na akcje specjalne!
-Nie mówiłaś nic że to akcja specjalna!
-Ale ty marudzisz... Eeeej, to jakieś szmatki!



-Haha, patrz na mnie!
-Nie wyglądasz w tym dobrze... To w ogóle nie wygląda dobrze i jest jakieś dziwnie duże...
-Bo taki jest styl ludzi ulicy, blondynko! Joł!
-Tak.. a to też jest element tego stylu?

 

-Eee.. bo ja wiem.. nie jestem z ulicy tylko z Mattela, nie wymagaj za wiele! Co to w ogóle za wielkie skrzypce? Przecież Cyryl ledwo zapałke trzymać moze, co dopiero takie cos, co tu sie odwala?
-To wiolonczela jest..
-Jeden grzyb, i tak tego nie chwyci!
-Ale to nie ta skala.. a zresztą, co ja ci będę..
-KRZESŁOOOOOOO!

 

-Hm, wiesz, ja nie chcę ci psuć tej radości z dóbr materialnych, ale wydaje mi się, że one niosą za sobą coś poważniejszego w skutkach..
-Barbie, nie mów do mnie zdaniami złożonymi!
-Tamto pudło..
-Ale aż tak niezłożonymi też nie mów!
-Skojarz sobie, tamto pudlo na środku pokoju, teraz te rzeczy tutaj. To przecież oczywiste. Przysłali kogoś nowego!

-Uuuu, świeże mięskooo...

 
 -Ekchm.. czy ja wam aby nie przeszkadzam w grzebaniu po moich rzeczach?

___
I tyle by było głupawej fabuły która wygrała ze skrupulatnym przedstawieniem nowej lalki. Z pewnością na niekorzyść całej trójki, bo wizerunek albo ucierpiał, albo nie został należycie wyeksponowany. Przedstawienie w złym świetle odbywało się także dosłownie, bo na zdjęcia wybrałam najciemniejsze miejsce w mieszkaniu. Tylko i wyłącznie dlatego, że tam właśnie ma powstać bardziej lalkowa przestrzeń, z mebelkami i w ogóle. Z dwóch powodów w tak beznadziejnym miejscu: tylko tam jestem w stanie cokolwiek poustawiać i w najbliższym otoczeniu są książki, co mam zamiar ładnie zestawić z takim samym stanem zapchania regału w skali 1/6. Bo mu z książką bardzo do twarzy.








sobota, 1 czerwca 2013

Wczorajszy dzień należał do tych z gatunku osobliwie dziwnych. Mój komputer załapał całe stado wirusów ze strony ministrantów (to dla nauki!), ja załapałam się na sezamki w klasztorze u franciszkanów (to tym bardziej dla nauki!), a moja praca semestralna (efekt powyższych poświęceń) została napisana na Notatniku i oddana minute po zamknieciu sekretariatu. A po (nie)ogarnięciu tego wszystkiego, poszłam na pocztę sprawdzić czym jest do cholery przesyłka oznaczona na awizo jako "pakiet". Skoro nie zaznaczono opcji "paczka", to raczej nie miałam złudzeń i liczyłam na zamawiane w przypływie głupoty próbki najohydniejszych materiałów, z których przez powyższe wydarzenia byłam skłonna uszyć pluszowe zarazki. I jakże się zdziwiłam, kiedy pani w okienku podała mi wielkie pudło... Na środku pokoju do tej pory można uświadczyć takiego widoku:




 Więc już chyba wszystko jasne :) Nadal się do niego przyzwyczajam, głównie to do konstrukcji ciałka, jego wielkości i proporcji. I do zazdrosnego i nienawidzącego jeszcze bardziej niż zwykle wzroku Cyryla ;) Ale nasz nowy lokator jest tak cudny, że nie dziwi mnie ta zazdrość ani trochę, nie mogę gnojka z rąk wypuścić, taki jest piękny... Nadal się sobie dziwię, że wylądowało u mnie "takie coś", ale ani mi nie przyszło do głowy żałować :) Dokładniejsze zdjęcia jego samego i tego wszystkiego co z nim w pudle przyjechało (tyle ubranek! krzesełko! wiolonczela!) postaram się zrobić na dniach, bo dziś to pogoda nie nastraja zupełnie do niczego poza gapieniem się przez okno na padający deszcz. Chociaż jemu chyba akurat całkiem to zajęcie odpowiada.