czwartek, 12 grudnia 2013

Tak właściwie, to ja nigdy nie lubiłam Barbie. Wiem, narażam się takim stwierdzeniem na sam początek wpisu. Ale serio, mdliło mnie i nadal mdli na widok tych blondyn na półkach, w kwestii odróżniania ich też niewiele się zmieniło - stale i niezmiennie stanowią dla mnie jednolitą masę, zabawę w "znajdź 5 różnic" na poziomie ultrahard. Także dawno temu, kiedy miałam jeszcze mniej wzrostu niż teraz, zajmowałam się w sklepach raczej jojczeniem przy półce z panną z nowego filmu Disneya, a jak Mikołaj przypadkiem przyniósł Bezimienną Blondynę, to odchodziła w niepamięć w tempie ekspresowym. A jeśli już coś z barbiowych mnie zainteresowało, to to, co blond włosów nie miało. I tak znalazły się u mnie dwie Tereski, o których już coś tam kiedyś napomknęłam. Pamięta ktoś to zdjęcie?


Oto i one we własnych osobach i w towarzystwie Arielki. Nie miałam pojęcia co z nimi zrobić, przeszło mi przez myśl sprzedanie obu, bo związek emocjonalny prawie żaden, mimo że to zabawki z dzieciństwa. Ale jednak Barbie, a jak się Barbie nie lubi to i brązowe włosy nie sprawią, że się nagle pokocha. Pani siedząca pośrodku trafiła, jak już też było wspomniane do Kasi i ma się tam świetnie, sprawdzałam na własne oczy. Bo jakoś mimo wszystko co swój plastik to swój i nawet nielubianego się do obcych nie puści. Toteż ta druga została u mnie. Czekała, czekała, ale cierpliwość się opłaciła. Zabawa w odnajdywanie różnic na jej przykładzie będzie na poziomie ultraeasy tym razem.






Troszkę się dziewczyna przez te parę lat jednak zmieniła, tak samo jak moje nastawienie do niej. Bo gapię się na nią jak głupia, gapię i pojąć nie mogę, jak ja mogłam w ogóle pomyśleć o sprzedaniu mojej biednej Tereni. Przecież to takie wrażliwe stworzonko jest, gotowe skopać tyłek każdemu kto odważyłby się zdeptać kwiatka, rzucić w wiewiórkę kamieniem albo powstrzymać ją i Ariel podczas napadu na monopolowy w celu pozyskania trunków na jedną z tych wesołych nocy, kiedy idą w świat mordować, rabować i gwałcić. Uprzedzając ewentualne zmartwione losem Aurory głosy - owszem rwie sobie włosy z głowy ze strachu o ukochaną, ale widziały gały co brały, pakując się w związek z nieletnim punkiem należy liczyć się z tym, że można mieć trochę przesrane. W przypadku nadwrażliwych Śpiących Królewien - bardzo przesrane.

A wracając do Barbie, bo o nich dzisiejsze słowotoki: na Teresce oczywiście się nie skończyło. Była taka jedna blondi, do której wzdychałam. Bywało, że jedząc mcdonaldowe świństwa, dostawało się taką śmieszną małą laleczkę do zestawu. Jedna taka miała dwa małe koczki, pomalowane na ciemno usta i długą, zieloną, obcisłą sukienkę. Później ją zobaczyłam w jakimś czeskim hipermarkecie i ciągnęłam za sobą szczękę przez wszystkie spożywcze działy, bo mamojająchcękupiszmiproszęęęęęęę... Ale argumentacja była za słaba, cena za wysoka, poza tym "przecież ty dziecko nie lubisz takich lalek". No i sama sobie winna, jak raz coś zadeklarowała, tak się za nią ciągnie! Długodługo później, doskonale wszystkim znana i wspominana już wcześniej Chodząca Encyklopedia Tworów Barbiowatych olśniła mnie, że to niejaka Hollywood Nails i życie stało się piękniejsze. Trafiłam w końcu na jakiś przeżuty okaz na allegro i oto jest:




Co prawda od stanu pudełkowego trochę odbiega, nie jest dokładnie tym do czego stękałam, ale przecież nie jest żadną tam Barbie, tylko Teodorą. Teodora jak przystało na allegrowego trupka, to kobieta po przejściach. Dawno, dawno temu, w czasach o których sama wolałaby nie pamiętać, była Romanem. Z żalem spoglądała na lalki w długich, świecących sukniach, które ratowała z wieży jako dzielny książę. Uznała w końcu, że dość tego, zakłada szpilki i jedzie do Tajlandii. Wróciła już jako kobieta i użera się z upierdliwą biurokracją celem założenia fundacji na rzecz lalek niewpasowujących się w ciasne schematy płciowe. Planuje ścisłą współpracę ze społecznością Kenów lubelskich, którzy powołali w tej sprawie "Stowarzyszenie Różowego Boa".

Razem z nią przywędrowała do mnie jeszcze jedna panienka. Przy ubieraniu Tereski pojawiła mi się w głowie chęć dobrania dla niej jakiejś japońskiej koleżanki. Ale przesadziłam, stanowczo przesadziłam.




Owocem mojej przesady jest Ikuko (przy przeglądaniu listy japońskich imion rzuciło mi się w oczy jako pierwsze, po przeczytaniu go na głos Teodora jakby nigdy nic sama z siebie przewróciła się uderzając twarzą w podłogę - musiało więc zostać), dumna posiadaczka futerka w kolorze odchodów jednorożca i butów których boi się sama Hello Kitty. Jej wnętrzności składają się w 60% z lukru, 30% z czekolady i 10% z jogurtów owocowych.

I cała trójka bohaterek wpisu-tasiemca razem:


Oczywiście nie są to wszystkie z moczących się w zlewie, ale jedna z nich (ta otrzymana gratisowo) wymaga większej pracy, co wiąże się z nakładem finansowym i czasowym, a druga to troszkę inna gatunkowo historia...

12 komentarzy:

  1. Ale świetnie wyglądają :))

    OdpowiedzUsuń
  2. <333 wygládajá obøédnie!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś mi to zrobić... Chciałam sprzedać barbiowate, które mam... Już nawet zaczęłam im robić fotki... A Ty mi tu pokazujesz taką Ikuko. Też chcę takie kolorowe cuś! ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to do dzieła ^^ Mam jeszcze trochę tego kolorowego czegoś na futerko - chcesz może, na dobry początek? xD

      Usuń
  4. O matko, o matko, Chodząca Encyklopedia Tworów Barbiowatych strasznie jara się nowym wyglądem Tereni! Ikuko rewelacja! Ale że "TEODORA"?! Co Cię do tego podkusiło XD
    Eh jak to dobrze, że już w sobotę będę mogła się nimi pobawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cesarzowa Konstantynopola mnie podkusiła. Nie, nie wiem dlaczego.

      Usuń
  5. Powiem tak : gdyby barbiowate na półkach wyglądały jak Twoje pannice , miałabym już ich kilka tuzinów ... to się nazywa uwolnić Duszę Lalki ... te Buty Człapołazy ... obłędne..

    OdpowiedzUsuń
  6. W Twoich rękach to już nie są Barbie. To jakiś nowy gatunek jest... Jak Ty to robisz, Mała Lalkowa Czarownico?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je po prostu wzięłam, porozmawiałyśmy sobie poważnie o życiu i śmierci, po czym uznałyśmy, że czas na zakupy... I tak jakoś wyszło.

      Usuń
  7. Wszystkie razem wyglądają, jak szalony girlsband ;-) Świetnie je wystylizowałaś!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ta ostatnia ma genialną stylizację!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ikuko niczym nadwiślańska Bjork

    OdpowiedzUsuń