sobota, 3 września 2016


-Barbie! Barbie! EJ BARBIE!
-Bierz mnie, jestem twoja...
-Że co? Śpisz? Ej, wstawaj, obczaj co mi Spectra wysłała!
-Wyjdź z mojego snu o Bradzie Picie...
-Łokcie ci znowu zesztywnieją jak przeczytasz!
-Mi tu już nic nie musi sztywnieć, odwal się... Brad, wracaj tu... No wracaj...
-To facet, nie wróci, już się ugania za jakimś bogatym staruchem.
-Eh, no dobra, pokaż czym miałaś czelność mnie budzić.



-Eee, czekajczekajczekaj... Że Lola? W naszym internecie?
-Tak.
-Ta Lola? W tym internecie?
-Nie znam żadnych innych.
-Czy to znaczy że...
-Tak...



-... AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!



-Co do %^&(#, dajcie lalce pokacować jak człowiek, a nie drzecie japy o 13 rano...
-Chrrrrrrr...
-Jest już 14:21.
-Dobra, srali psi waszą 14 i wasze 21, skoro już wstałam to mówcie co się dzieje i idę spać dalej...



-Patrz!
-O #&^%). To ja... no to ten... Czas się napić, nara.



-NIEEEEEEEEEEEEEEEE! CZEKAAAAAAAAAAAAAAAJ! ARIEL POWIEDZ JEJ COŚ!
-Chrrrrr...
-CNY RYCERZU HERBU BRUDNY GLAN! NIE UCIEKAJ OD ODPOWIEDZIALNOŚCI!
-KTO NAS TERAZ URATUJE?!



-NIC JUŻ NIE BĘDZIE TAKIE SAMO, NIGDY JUŻ NIE BĘDĘ TAK BLOND I TAK RÓŻOWA I TAK BARBIE JAK BYŁAM ZAWSZE!
-Barbie ty nie jesteś teraz w ogóle ani trochę różowa...
-WIDZISZ?! WIDZISZ?!?!?!?! TO JUŻ SIĘ ZACZĘŁO!
-SZLOCH!
-CHLIP!
-SMARK!
-No już bez przesady, to pozłacana kurtka!
-Tak, masz rację! Nie można przesadzać, a kurtka jest pozłacana!
-Znaczy, że co?



-TRZEBA SIĘ ZBROIĆ!
-Ale że jak ty na to wpadłaś, że kurtka i że co...
-ROZEJŚĆ SIĘ!
-I co dalej?
-SZUKAĆ BRONI!
-Jakiej broni...?


-Puszka z trującym bluszczem!



-Gaz pieprzowy?


-Pudełko z portalem do innego wymiaru!


-Zderzacz hadronów!


-Mop!



-Eee, co? Ale po co nam mop w walce?
-Jak zobaczymy ze Lola sie zbliza, to zaczniemy szorowac podloge przed nia, zeby myslala ze to tak zeby bylo czysto blyszczaco i brokatowo, ale tak naprawde bedziemy wcierac w podloge srodek powodujacy rozpuszczanie sie obcasow i wtedy...
-Ja przepraszam panie bardzo, ale to juz przechodzi wszelkie granice.
-Mowilas cos Barbie?
-To nie ja.
-No ja tez nie...



-Może i nie dam rady zgiąć ani odchylić nogi, ale jak mnie już puścisz to tak ci złoje dupsko z prostego łokcia, że cię własna matka...
-Ej czekaj, coś ty powiedziała?
-Że cię własna matka...
-Nie, wcześniej! Łokcie! Odchylić! Zgiąć! Dupsko!
-Co..?



-Nolee, ty widzisz to co ja?
-Tragicznie uszyte spodenki?
-To też, ale nie, ona jest nami, rozumiesz, ona jest nami sprzed artykulacji!
-Dawaj internet, musimy ją ratować!



-Dobra weź wyłącz już tą Lole, wpisuj w google "jak zginać mopa"!



____________

Post zawierał lokowanie produktów, za które nikt mi nie zapłacił. Za reklamę bloga też nic prawdopodobnie nie dostanę. Proszę ojojojać w komentarzach jaka jestem biedniutka.
No, ale serio, wpadać do Madzi, zapowiada się tak głupio, że aż fajnie. Niech poczuje presję i pisze.
Tak dawno nie robiłam rozwał-story, że już zapomniałam, jak to się robi. Brakuje mi miliona bohaterów, ale możliwości mam póki co, jak już marudziłam trochę czasu wcześniej, mocno ograniczone. I tak dobrze, że przynajmniej główne gwiazdy są na swoim miejscu.
A, no i kupiłam jakąś tam holidejke czy inny szmelc i z radością uwłaczam jej godności w dennych historyjkach. Hehe. Halo policja proszę przyjechać na blogspota. Hehehehe.
Nie no dobra, zrobię jej lepsze zdjęcia, jak już zrobię jej lepsze spodenki. Serio. Zrobię. No mówię przecież, że zrobię!
Ok, ok, też uważam, że szybciej Barbie i Nolee znajdą jej artykułowane ciało w googlach.

____________



poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Milion lat nie było mnie już na krakowskim targu staroci. Wstałam więc skoro świt (no, prawie, jakoś po 9, bo zrobiłam się głodna) i ruszyłam rzucając się w wir wspomnień. Cały czas w głowie mi szumiał głos Pepe, który póki nie opuścił ojczyzny zwykł chadzać tam ze mną i emocjonować się, że dziś na pewno znajdziemy cały karton wintydżów. Nie było niestety ani Pepe, ani wintydżów, ale przynajmniej kartony były. I była taka oto niewiasta:


Jak tak teraz patrzę na jej brudne zdjęcie, to wygląda trochę jakby miała piegi, co nawet urocze jest. Ale nie uchroniło jej przed spotkaniem z wodą, mydłem i wrzątkiem.


Tadaaaaaaaaaaaaaam! Taka jestem piękna! I uwaga, w całej okazałości:


I teraz będzie myk, bo kiecka robi tak:


Wziuuuuu! Powinnam zrobić gifa, ale mnie już szlag trafia przy pisaniu tego posta. Jeden laptop nie chce mi odwracać zdjęć, drugi nie czyta karty z aparatu, nie wiem gdzie jest kabel, wysyłam sama do siebie maile ze zdjęciami, sprytnie je kompresuje a tu nie ma winrara, co jeszcze mnie spotka przed opublikowaniem tego?
Gdyby się ktoś mocno dziwił co u mnie robi taka lalka, to ja jego dziwienie się podzielam, podam nawet 4 powody, przez które Superstarki nie powinny u mnie mieszkać.

1.


2.


3. 


4. 


Znosiła to dzielnie, ale nie zamierzam jej narażać na gorsze krzywdy. Znalazła już dwie potencjalne nowe mamy, ale przykro mi Kasiu, mama z Poznania była szybsza :( 

(czas na lament)

(płacz)

(ciche pochlipywanie)

(cisza, gasną światła)

(rozdzierający krzyk "NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE")

(kurtyna)

(bufet)

środa, 22 czerwca 2016

Zza siedmiu gór, ośmiu rzek, dziewięciu jezior i pierdyliona mórz, gardząc po drodze gościną Stumilowego Lasu, Sherwood, lasów Śródziemia, Nilfgaardu i Pomorza, przybyła aż tu, do miejskiej dżungli- mała, strudzona podróżą Saturnina.

Siema!

Nie myślcie, że wybrała to miejsce, bo znudziło jej się wąchanie fiołków i postanowiła zaciągnąć się smogiem wawelskim, zamiast wylegiwania się na trawie chciała zaznać rozkoszy betonu, a ponad bezpieczny cień drzew postawiła smażenie się na słońcu na plaży nad Wisłą. Trafiła tu, bo zwąchała Saturnina, swojego zaginionego brata bliźniaka!



Znalazła jeszcze jednego jelonka, ale on coś chyba nie działa...

Kizimizi?

Inne zwierzątka też okazały się mniej lub bardziej sceptyczne wobec Saturniny, ale niezrażona ich zachowaniem zaprzyjaźniała się dalej.







A czy to... kotek?!

Koteeeek!

I... chyba naprawdę kotek...



____________________

I bonusik na dowód, że kotek wszystkie jelonki kocha:

To nie tak jak myślisz!

poniedziałek, 22 lutego 2016

sobota, 20 lutego 2016

No i tego.

I posprzedawała w pizdu parę kilo żywicy i co, i myśli że fajna jest, że z głowy ma wydalanie swojego żywotu w obrębie tworzyw sztucznych do internetów. Że jak dosyć miała targania całego towarzystwa od mieszkania do mieszkania, że jak leżą w pudłach pierdylion kilometrów ode mnie, to znaczy że się nie trzeba tym zajmować. Że sobie będę tak siedziała cichutko, sklecała zwierzątka z origami i nikt nie zauważy, że mnie nie zauważa.

A takiego wała.

Siema.

Tak sobie siadłam dzisiaj (huehue, jakbym co najmniej z fotela wstawała, huehuehue, taki cwaniaczek, tak sobie życie ubarwia), pooglądałam szacowne dollsforum, tak sobie spojrzałam na datę pod Safirem i nickiem moim przezacnym, a tam jakiś 2012. Co to w ogóle za data jest, ile ja mam lat, gdzie ja jestem? Także, no, siema. Jednak jeszcze mi się nie znudziło. Tylko mnie taki roczny (!!!!!!!!!!!!!!!) niechciej złapał. Rok będzie od zakupu ostatniej panny, i nie pytajcie co ja przez ten czas robiłam, bo sama nie wiem. Lalkowo to tak totalnie nic, tylko wstecz się poruszałam, zamiast wyjmować nowe lalki z pudełek, to ja stare do kartonów pchałam. Ale podziałał detoks, bo już mnie świerzbi w obie te strony łapy wpychać, tylko że nie dosięgam póki co, więc świerzba tutaj odreagowuję wypisując jakieś berbeluchy, bo i od pisania odwykłam.

Jako, że niczego nowego nie dokonałam, to żeby za pusto w tym bzdurnym wpisie nie było - odgrzewam kotleta z flickra, ale to nieskromnie mówiąc ładny kawał mięcha jest, więc mi ani trochę nie wstyd. Zresztą ich tu jeszcze wcale nie było.


Jako kotlet w poodwykowym wpisie występują Nadieżda i Sasza, Dynamitki wymierzone przeze mnie samą przeciwko mnie samej, bo przecież ja takich lalek nie lubię. Co poradzę, że one mnie owszem i teraz jako jedyne ze mną siedzą na biurku. Póki co.

Nie wiem jak zakończyć biadolenie, więc wstawiam cycki.



czwartek, 29 stycznia 2015

Kup pan żywicę

Nie, nie pozbywam się chłopaków, proszę nie rozpaczać i proszę nie ślinić się z podniecenia na myśl o zaadoptowaniu ich. Emocje opanowane? Ok, to lecim dalej.

1) Po długim czasie posiadania łba przestałam się łudzić, że faktycznie coś z nim zrobię, nawet jeśli mam w głowie piękne wizje a na koncie sumę potrzebną na ciałko, do tego gapię się na niego w makijażu spod łapek Mobe i wciąż jestem zachwycona. Ale niestety, dwa wielkie żywiczne kloce to jest mój limit, koniec, hamuj się Borzenko, musisz się odgracić. Dobrze, dość wywlekania emocjonalności, przechodzimy do konkretów. Konkret wygląda tak:


Cytując samą siebie z allegro: głowa lalki BJD rozmiaru 1/3 (SD), model Megi-A firmy Dollzone. Lalka nie jest już dostępna w regularnej sprzedaży, pochodzi z edycji limitowanej (http://www.doll-zone.com/pro_detail.asp?id=1160). Jest u mnie od czerwca 2013, cały ten czas przeleżała w szufladzie, więc jedyne ślady użytkowania to nabranie przez żywicę lekko kremowego odcienia (kupiony jako white skin). Sprzedaję go w widocznym na zdjęciu makijażu, z brązowo-rudymi rzęsami. Oczy są w dwóch różnych kolorach (błękitne i srebrne) i różnych rozmiarach, w tym jedno jest w widoczny sposób za małe, więc dorzucam je na życzenie kupującego.

Mniej oficjalnie dodam tylko, że blizna powstała na skutek oberwania od Cyryla za pretendowanie do bycia bardziej rudym niż on sam.

2)
(już nie zaklepana, nadal do wzięcia)
Po nie aż tak długim ale wciąż długim czasie posiadania Asy też pozbawiłam się złudzeń, chociaż też ją za któryś tam z kolei cud świata uważam. Niby jest poskładana, ale wciąż przeokropnie rozlatana, restring jest bardziej niż konieczny, a ja tego porządnie zrobić nie umiem. Kto widział moje walki z nią ten wie, kto nie widział ten szczęśliwy i nie wie co to jest życie. Trzeba jej będzie dokupić haczyki do dłoni, albo jakoś skutecznie pogonić mnie, żebym je znalazła - bo były, ale nie mam pojęcia, gdzie są teraz. (znalazłam)
Asa jest Asą iplehouseową, ciałko jest ciałkiem z firmy Dollstown, a całość, żeby nie było, jest recastem od Luo i Stevena i prezentuje się tak:


Pistolet sobie zostawiam, włosów też jej nie dam, dam czarne ślepka, czarne rzęsy i błogosławieństwo.


Kwestie cenowe pozostawiam kreatywności ewentualnych zainteresowanych zakupem, znaczy się chętnie porozważam propozycje i się potarguję. Ale tak w granicach rozsądku. Po prawej jest mail, na dole są komentarze, można pisać gdzie bądź.


Dziękuję za uwagę, studentom życzę miłej sesji, niestudentom miłego naśmiewania się z tych biednych uczących się, miłego dnia, smacznego, dobranoc.